Książka
opowiada o niezwykle szalonej i wyjątkowej rodzinie Rybackich. Już na pierwszej
stronie poznajemy osiemnastoletniego Wiktora. Jest nieśmiały, sympatyczny i
bardzo wysportowany. Państwo Rybaccy mają też córkę, również dość nieśmiałą
Wikę, zwaną też czasem Pysiakowską. Rodzice, to ubóstwiający majsterkować, lecz
niestety chory na serce pan Waldek oraz pani Wanda, pracowita kobieta, która na
naszych oczach piszę książkę i tym samym odnosi sukces.
Rodzina ta nie może narzekać na brak
przygód. Trener akrobatyki mówi Wiktorowi, że powinien odejść z klubu, bo stał
się za wysoki na ten sport. Tego samego dnia Wiktor poznaje papugę, którą
zatrzymuje i nazywa Diupą. Pysiakowska w tym samym czasie zostaje przyłapana na
czytaniu cudzych listów. Nie zabrakło też wątku miłosnego. Starszy syn państwa
Rybackich poznaje w autobusie uroczą, ale szaloną Damrokę, w której się
zakochuje, podczas gdy Wiką interesuje się nowy kolega w klasie, Daniel. Poznajemy
tez siostrę-bliźniaczkę pani Wandy i jej synka Krzysia oraz babcię Wiki i
Wiktora. Wika pomaga też niewidomemu panu Henrykowi, który po krótkim czasie
staje się przyjacielem rodziny, a następnie zakochuje się i żeni z babcią
dziewczyny.
Książka bardzo mi się podoba. Zacznę od
okładki. Wyraża bardzo wiele. Jest na niej obrazek narysowany w sposób
charakterystyczny dla serii, z której pochodzi książka. Jest to kontur
kolorowej papugi, ale zamiast tułowia ma ona serce, z którego odchodzi ptasi
ogon. Moim zdaniem taki obrazek bardzo przyciąga uwagę czytelników, dlatego, że
jest wyjątkowy. Przechodząc do grubości książki, zadowoli każdego. Jeśli chodzi
o tych, którzy nie lubią czytać, książka nie jest bardzo gruba. Liczy 224
strony, więc jest o połowę cieńsza od słynnego „Zmierzchu”. Ale zadowala tez
osoby, które lubią czytać. Autorka postarała się, żeby książka była dosłownie
przeładowana treścią – w końcu opisuje pół roku pełnego zaskakujących zwrotów
akcji.
Jednak, z tych dwóch zalet, które
opisałam według mnie najważniejsza jest treść. Książka zainteresowała mnie od
początku i pokazała, jak bardzo, oceniając bohaterów, od początku się
pomyliłam. Kiedy czytałam o Wiktorze, myślałam, że jest płytkim sportowcem,
jednak czytając dalej, wyrobiłam sobie pogląd, że jest bardzo sympatycznym i
odpowiedzialnym chłopakiem. Myślałam też, że Wika jest niedbającą o szkołę
imprezowiczką, ale zmieniłam zdanie i teraz sądzę, że jest niezwykle pomocna i
kulturalna. Bardzo podoba mi się też postawa bohaterów na różnych życiowych
zakrętach. Dają młodzieży dobry przykład. Na przykład Wiktor, kiedy przyszedł
załamany do domu po wyrzuceniu z klubu i wypił swoje pierwsze piwo, tak o nim
myślał : „Piwo
było obrzydliwe. Sam nie wiedział, czy bardziej przypomina mu sfermentowaną
nalewkę domowej roboty, jaką kiedyś uraczył go kolega, czy podłego gatunku
oranżadę".
Jednymi z moich ulubionych wątków, są
te śmieszne. Przygoda papugi „Diupy”, która przez swoją ciekawość poparzyła się
petardą. Innym śmiesznym wątkiem jest telefon Damroki, który delikatnie mówiąc zadzwonił
w niewłaściwym momencie.
„Zadzwonił
telefon. Nikt z rodziny nie zdążył nawet podnieść się z miejsca, gdy Wiktor jak
goniony przez sforę rozwścieczonych psów wypadł z łazienki i rzucił się do
słuchawki.
–
Tak? - piana z aloesowego płynu do kąpieli okleiła mu
łydki i wolno spływała na dywanik w przedpokoju.
Wiktor nerwowo poprawiał maleńki
ręcznik, którym zasłaniał sobie newralgiczne miejsca mokrego ciała. Na głowie
miał spieniony szampon przeciwłupieżowy, a w lewym oku dokuczliwą pianę.
–
Oczywiście, że nie przeszkadzasz. - Zadygotał z zimna,
a rodzina zadrżała ze śmiechu. - Nie, nic nie robię. - spiorunował ich
wzrokiem. - Doskonały moment. - Rodzina wiła się w konwulsjach. - Tak?
Naprawdę?”
Słowo na koniec: moim zdaniem to
idealna książka dla każdego. Nawet dorosły doceni błyskotliwy humor i „wciągnie się” w wir niecodziennych przygód
rodziny Rybackich i ich papugi.
Sylwia Gałązka kl.Id