Moja historia czytania...
Sięgając jak najdalej pamięcią przypominam sobie moment kiedy pierwszy raz odwiedziłam szkolną bibliotekę i pani bibliotekarka założyła mi kartę biblioteczną czytelnika. Byłam wtedy chyba pięciolatką, poczułam się wyróżniona i bardzo dumna, że już sama mogę wypożyczać książki. Pierwszą z nich była książeczka "Na jagody". Potrafiłam już wówczas czytać, gdyż przedszkolakiem zostałam w wieku trzech lat i nauczyłam się czytać od sześciolatków. Pierwszą książeczkę wręcz celebrowałam i czytałam kilka razy. Potem zaczęły się szkolne lektury. Najbardziej lubiłam powieści przygodowe, które czytałam samodzielnie. W domu sporadycznie czytano mi głośno bajki, ale ja chętnie czytałam samodzielnie. Najbardziej popularne były wtedy bajki rosyjskie, naprawdę piękne historie, pełne mądrości i przygód, choć wydane na szarym papierze i mało estetyczne.Wertowałam już wtedy książki kupowane przez mamę, książki wujka-studenta polonistyki oraz te wypożyczane w bibliotece szkolnej. To była niezwykła przyjemność i sposób na odkrywanie świata przez dziecko. W szkole podstawowej zostałam też czytelnikiem gminnej biblioteki publicznej. Do tej biblioteki trzeba było dojechać kilka kilometrów i najczęściej była to sobota. Jeździłam po książki rowerem, a przy okazji kupowałam gazety, np.: "Świat Młodych" (pożyczałam też od starszej sąsiadki) i "Zielony Sztandar" (komunistyczne, wydawane na bardzo słabej jakości papierze, ale były tam czarno-białe postery muzyków :)), a potem "Filipinkę","Czerwony Krzyż". Bardzo interesowałam się muzyką, harcerstwem, a w tej prasie można było o tym poczytać i wyciąć postery piosenkarzy, teksty piosenek. Zamieszczane były też w nich komiksy i dzięki temu poznałam "Kojko i Kokosza", potem "Koziołka Matołka". Lubiłam też "Brombe i inni", ale nie lubiłam "Muminków" (bałam się). Będąc w klasach starszych szkoły podstawowej czytałam książki przygodowe i podróżnicze. Do moich ulubionych należały "Ślady rysich pazurów", seria o Marku i Jarku, np. "Marek i Jarek na tropie szpiega", książki o Indianach J.F.Coopera, L.J.Okonia o Tecumsehu i K.Maya. Ukochaną lekturą, przy której się wówczas mocno wzruszałam był też "Robin Hood". Książkę, którą dostałam w prezencie mam do dzisiaj. Wśród książek podróżniczych były opowieści o wojażach Arkadego Fiedlera i A.Szklarskiego o Tomku Wilmowskim. Jako nastolatka lubiłam też książki obyczajowe. Zaczęłam czytać powieści K.Siesickiej, M.Józefackiej, E.Nowackiej. Sięgnęłam też wtedy po książkę "My, dzieci z dworca zoo", którą w latach 90. trudno było dostać, a nawet wypożyczało się ją w tajemnicy przed dorosłymi, gdyż temat narkomanii był wówczas tematem tabu. Wiersze najczęściej czytałam w bardzo ciekawym czasopiśmie "Filipinka". W liceum zaczęłam odkrywać i rozumieć klasykę. Moimi ulubionymi dziełami były "Dziady" A.Mickiewicza i "Kordian" J.Słowackiego. Etap liceum to też czas fascynacji poezją wojenną (głównie Różewicz, Baczyński) i zainteresowania literaturą związaną z tematami holokaustu, wojny, łagrów. Po maturze rozkochałam się w "Panu Tadeuszu" A.Mickiewicza. Książkę czytałam kilka razy, recytowałam,a niektóre fragmenty czytałam na głos.Moim ulubionym rodzajem książek były też wtedy biografie, a fascynacje E.Hemingway'em i E.Orzeszkową pozwoliły dzięki temu dogłębnie poznać ich życie, jak i twórczość (przeczytałam wszystkie nowele Orzeszkowej i prześledziłam życie Hemingway'a jako reportażysty). Będąc uczennicą lubiłam uczyć się, a przez to kupować, wypożyczać, kartkować, książki popularnonaukowe, które nie tylko poszerzały moją wiedzę, ale i inspirowały do pisania notatek i ozdabiania w ilustracje zeszytów przedmiotowych. Jako studentka bibliotekoznawstwa i informacji naukowej poznawałam literaturę staropolską, pozytywizmu, Młodej Polski i odkrywałam ją na nowo dzięki znawcy literatury tych czasów - wykładowcy, który potrafił zachęcić studentów do odkrywania, np. komedii Fredry i Bałuckiego. Studia to był też czas fascynacji literaturą rosyjską, głównie Bułhakowem. Wówczas świat czytał też W.Whartona, więc czytałam i ja. Najbardziej utkwiła mi w pamięci jego powieść "Spóźnieni kochankowie". Po studiach postawiłam sobie cel, że będę czytać klasykę, książki nagradzane. Tak jest do tej pory, ale książek jest tak dużo, że niekiedy trudno zdecydować, co wybrać i jakiego rodzaju się trzymać. mamy też o wiele łatwiejszy dostęp do literatury różnego rodzaju, no i książki wydawane są o wiele ciekawiej graficznie, pod kątem estetyki.
Na pewno kiedyś czytałam książki stosownie dobrane do wieku i potrzebne do zdobywania wiedzy, kształtowania swoich poglądów, wyrabiania opinii oraz dla przyjemności. Nigdy nie zrezygnowałam z książek podróżniczych. Nadal je kupuję, czytam, gdyż podróże i geografia były i są moją pasją, odskocznią od codzienności, sposobem na poznawanie świata, kultur, odmienności i sprawdzania siebie w różnych sytuacjach. Z racji zawodu czytam współczesną literaturę obyczajową dla młodzieży. To pomaga mi rozumieć młodzież i uczy rozmawiać z gimnazjalistami. Wiem też, co można im zaproponować do poczytania. Bywa więc, że czytam też fantastykę. Znawcą fantastyki i literatury post apokaliptycznej nie jestem, ale np. : seria "Igrzyska śmierci" jest obecnie w gronie ulubionych książek (w końcu jest tam przygoda, bohaterka- odważna dziewczyna, czyli to, co zawsze pociągało mnie jako dziewczynkę w powieściach) ,podobnie, jak współczesne powieści obyczajowe, np. "Gwiazd naszych wina", "Wszystkie jasne miejsca", "10 sekund do Io" (uważam, że te książki powinien przeczytać nie tylko każdy nastolatek, ale i rodzic, nauczyciel, wychowawca). Uwielbiam też serię "Zwiadowcy", którą polecam chłopcom i chętnie z nimi o niej rozmawiamy. Teraz czytam książki przede wszystkim dla przyjemności. Są wśród nich kryminały, książki obyczajowe, bestsellery i takie, które mają dobre recenzje,czytają je i polecają czytelnicy, dziennikarze i blogerzy piszący o literaturze. Obecnie na moim stoliku w kolejce do czytania czekają "Pani Furia", "Wszystko, co lśni", a czytam "Lampiony", a skończyłam "Białą Rikę", "Niezgodną", "Genialną przyjaciółkę". Gdyby ktoś zapytał, czego obecnie szukam w książkach to mam jedną SIEBIE! W każdej historii, relacji bohaterów, postaciach z książki, ich przygodach, spotkaniach szukam siebie, potem refleksji i odniesienia do swojego życia i tego, co dzieje się na świecie, zawsze przyjemności i emocji (nawet gdy powieść sprawia,że płaczę), które oczyszczają, dostarczają optymizmu, ukazują sens życia i uczą.
Kończąc moją opowieść o czytaniu, którą mogłabym kontynuować chyba w nieskończoność mogę śmiało powiedzieć,że książki mają moc ukrytą w słowach i dlatego je kocham, czytam, kupuję, rozmawiam o nich, piszę, kartkuję, wymieniam, wącham...
Czytajcie i Wy! To wyłącznie MOC!
Aneta Szadziewska - nauczyciel bibliotekarz