Opowiedz o swoim
czytaniu, swoich ulubionych książkach, ulubionych autorach...
Moją
ulubioną autorką jest Stephenie Meyer, bo to ona napisała moją ulubioną serię
książek - sagę „Zmierzch”. Jeśli chodzi o to w jakich okolicznościach czytam to
robię to w nocy, jak już wrócę do domu i się wypełnię swoje obowiązki szkolne. Jak już zacznę czytać to czytam do 1 lub 2 w
nocy i nie mogę skończyć. Codziennie czytam co najmniej 3 godziny. Do
nieprzespanych nocy można się przyzwyczaić. Nie wyobrażam sobie dnia bez
książki. Przeczytałam ich bardzo dużo, ale mam kilka ulubionych. Mimo wszystko
najbardziej lubię „Zmierzch”, „Księżyc w nowiu”, „Zaćmienie” i „Przed świtem”. Można się przy nich bardzo
wzruszyć. Te książki nauczyły mnie, że nie ważne jakiej ktoś jest rasy (nawet
czy to wilkołaki i wampiry), tylko jakie ma wnętrze, nauczyła mnie, że nie
wolno dyskryminować innych ludzi (lub niekoniecznie ludzi J) oraz czym właściwie jest miłość.
Jakie jest Twoje
najlepsze, a jakie najgorsze wspomnienie związane z książką?
Najgorsze
wspomnienie związane z książkami jest takie, że kiedyś nie chciałam ich czytać.
To było potworne! Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak brak czytania może być
męczący! Książka sprawia, że jak czytam to czuję się jakbym to ja była w niej
główną bohaterką. Odrywam się od rzeczywistości i nie myślę o tym, jaki nasz
świat jest nudny i przewidywalny. Wolę myśleć, że wampiry, czarodzieje,
wilkołaki czy w ogóle jakaś magia istnieją. Kiedyś w jakimś serialu usłyszałam
jak jedna z bohaterek mówi, ze czytanie jest jak telewizor w głowie, ale to za
mało powiedziane!
Nie
mam najlepszego wspomnienia związanego z książką czy z czytaniem, gdyż samo
czytanie jest pięknym wspomnieniem. Bez książek nie byłabym taka szczęśliwa jak
jestem teraz. Każdy kto uważa swoje życie za nudne, trudne, nieudane powinien
jak najszybciej odwiedzić bibliotekę i poprosić o odrobinkę radości.
Czytać czy
oglądać? Co jest lepsze?
Czytać
czy oglądać? Oto jest pytanie! Hmm... Wydaje mi się, że lepiej jest czytać, bo
czytając bardziej wczuwamy się w sytuacje, w książce jest zawartych więcej informacji,
film nie jest dokładny, nie ukazuje wielu istotnych szczegółów. Film co prawda
ma zalety takie jak ta, że nie trzeba się męczyć z przetwarzaniem literek w
mózgu, ale to już okropne podejście do sprawy. Telewizor niszczy wzrok, silnie
uzależnia, a przy tym nie jest tak pouczający jak książka, bo został stworzony
tylko do celów rozrywkowych. Czytanie pomaga radzić sobie ze skupieniem,
wspomaga kreatywne myślenie, pomaga opanować sztukę szybkiego czytania, a także
wzrusza i wciąga o wiele lepiej niż film. Na dodatek przyjemność obcowania z
treścią książki jest o wiele dłuższa niż z filmem, co na mnie działa
uspokajająco, bo jak kończy mi się idealna książka to płaczę, że już koniec
tego dobrego.
Jakie książki
powinny być Twoim zdaniem zekranizowane?
Książki,
które nie są zekranizowane, a powinny to „Cienie na księżycu”, „Lista życzeń”,
wszystkie części „Serii Niefortunnych zdarzeń”. Wybrałam je, ponieważ naprawdę
mnie zaciekawiły, a także dzieje się tam tyle rzeczy, że wyszłyby na ich
podstawie naprawdę dobre film. Książki nie są tylko zabawne albo tylko smutne.
Są w nich zawarte zabawne treści, ale tez tragiczne wydarzenia. Treści filmów
na pewno nie znudziłyby odbiorcy. Widzowie nie usnęliby, a nawet gruboskórzy
ludzie okazaliby jakieś emocje. Nie będę opisywać tych książek, bo chcę, aby
każdy sam je przeczytał. Są tego warte.
Książka, która
zmusiła Cię do czegoś nowego.
Nigdy
się nad tym nie zastanawiałam, ale jestem pewna, że dzięki książkom zawarłam
wiele nowych znajomości, stałam się odważniejsza i o wiele bardziej rozmowna.
Wbrew stereotypom, które mówią, że w bibliotece są same „kujony” i „lamusy” ja
uważam, że są tam naprawdę fajni ludzie i przede wszystkim da się z nimi
NORMALNIE porozmawiać J
Książka, przy
której się wzruszyłaś.
Niewątpliwie wzruszyłam się czytając każdą część
„Zmierzchu”, bo ta miłość i przyjaźń udziela się czytającym, „Cienie na księżycu”, bo nie wiem, jak można
narazić własną córkę na pewną śmierć i takie cierpienia, „Listę życzeń”, bo ukazuje, że każdy może się
zmienić, a to w jaki sposób jest to ukazane w tej książce wzrusza do łez. Czytałam wiele książek, m.in. całą serię
Harry’ego Pottera, cześć książek
Ulysesssa Moora, prawie całą serię Serii Niefortunnych zdarzeń, ale nic
nie wzruszyło mnie tak, jak książki wymienione na początku.
Zagrajmy w
skojarzenia. Książka...
Książka
kojarzy mi się ze snem. Mogą być straszne, wzruszające, wesołe, zagadkowe i
tajemnicze.
Skąd wiesz co
warto przeczytać?
Zazwyczaj
książki, które czytam polecają mi znajomi, nauczyciele, pracownicy biblioteki,
rodzina, ale czasami jak zobaczę ciekawy film to orientuję się czy nie jest
przypadkiem na podstawie książki. Niestety rzadko zdarza mi się trafiać na
takie filmy. Często z kimś rozmawiając, przeglądając strony internetowe, ktoś podrzuci mi jakąś fajną książkę to sprawdzam
czy jest warta przeczytania. Nie oceniam książki po okładce J, ale jak widzę na
niej jakieś bitwy, wojny, faraony czy cokolwiek związanego z historią to już
wiem, ze nie dam rady tego przeczytać do końca, bo takich książek nie lubię.
Książka, którą zaczęłaś
czytać, ale nie skończyłaś. Dlaczego?
Taką książka jest na przykład Artemis Fowl.
Próbowałam, ale na marne. To po prostu książka dla mnie nieciekawa, ale może
zwyczajnie jej nie rozumiem. Tego nie wykluczam, bo jest dość zamotana. Napisał
ją ten sam autor co „Listę życzeń” czyli Eoin Cofler. To bardzo dobry pisarz.
Wracając do Artemisa Fowla, to może nie jestem na tyle dojrzała, aby tę książkę
przeczytać i zrozumieć pełen fantastyki świat. Spróbuję znowu za jakiś czas.
Na bezludną wyspę zabrałabyś... ( podaj
tytuły 3 książek i uzasadnij swój wybór)
Na
100% zabrałabym książkę o sztuce przetrwania, bo aby czytać muszę żyć, chociaż
w niebie pewnie mają biblioteki. Drugą książką byłaby któraś z części
„Zmierzchu” ale nie jestem w stanie wybrać, a mogę zabrać tylko 3 książki.
Trzecią byłby Harry Potter i Więzień Azkabanu, Zakon Feniksa albo Insygnia
Śmierci. Wybrałam te książki, ponieważ gdy je czytałam nie zwracałam uwagi na
to co się dzieje w świecie realnym, a na pewno byłoby mi na bezludnej wyspie
miło nie myśleć o tym, że do końca życia będę tam sama, albo, że pożre mnie
puma lub zdepcze słoń. Pewnie czekałabym na wampira, który bez problemu
przepłynie ocean w dwie godzinki i podrzuci do domku.